Ten artykuł jest częścią cykluZwykli Niezwykli
Kaja i Monika Bielawskie (fot. Gazeta.pl)
Kaja i Monika Bielawskie (fot. Gazeta.pl)
Zobacz wideo

- Bardzo długo myślałam o tym, jak spełnić marzenie Moniki - zaczyna swoją opowieść Kaja Bielawska. Pomysł przyniosło życie.

Stałyśmy z Monią w kolejce do kasy, a za nami dwie dziewczyny w moim wieku zaczęły się wyzywać od "Downów". Takie sytuacje są częste. Pomyślałam, że tym razem - zamiast zwracać uwagę pojedynczej osobie - powiem wszystkim Polakom, że zespołu Downa nie trzeba się bać.

Kaja pracuje w agencji reklamowej. Twierdzi, że otaczają ją fajni ludzie, którzy lubią pomagać. Krótko po sytuacji w kolejce wróciła do pracy i podzieliła się ze swoją szefową pomysłem na akcję edukacyjną, w której osoby z zespołem Downa opowiedziałyby o swojej codzienności - pasjach, marzeniach i o tym, jak traktują ich "normalni" ludzie.

- Pomysł bardzo się spodobał, dostałam zielone światło. Ale musiałam sama znaleźć ludzi i pieniądze. To była sinusoida: gdy już się wydawało, że wszystko jest na dobrej drodze, wracałam do punktu wyjścia. Ludzie byli na tak, po czym się wycofywali. Nie poddałam się tylko dlatego, że obiecałam Monice. Nie chciałam, żeby była zawiedziona - wspomina Kaja.

Ostatecznie, po kilku miesiącach, wystartowała kampania "21 Chromosom - #zespolkolorowychskarpetek" (zespół Downa jest trisomią 21 chromosomu, co oznacza, że przy 21 parze jest dodatkowy, trzeci chromosom, powodujący zespół wad wrodzonych - przyp. red.).

 

Jeśli chcesz wesprzeć osoby z zespołem Downa, uśmiechaj się do nich, traktuj normalnie i... noś solidarnie dwie różne skarpetki (bo ludzie z zespołem Downa często zakładają je przez przypadek).

A jeśli chcesz poznać Kaję i Monikę, dwie siostry, które się kochają i uwielbiają spędzać razem czas na zwykłych dziewczyńskich zajęciach, koniecznie obejrzyj nasze wideo >>